Polskie tradycje piwowarskie
Co roku obchodzimy święto piwowarów i browarników - postanowiliśmy przy tej okazji odkurzyć nieco zapomnianą historię tego rzemiosła.
Piwo na ziemiach polskich warzono od zawsze. Znali je już dawni Słowianie, a o polskim piwie i piwie w Polsce mówiono nawet zanim na karty historii oficjalnie wkroczyła słowiańska państwowość pod rządami Piastów. O piwie wspominają liczni kronikarze, zarówno polscy jak i obcy, co świadczy o jego niezwykłej popularności już w zamierzchłych czasach. Bardzo ograniczona wówczas liczba osób umiejących pisać powodowała, że zapisywano tylko najważniejsze, kluczowe informacje, a jednak piwo i produkujące je browary znalazły się na kartach historii.
Gall Anonim pisze o tym, że piwo pojawiło się na postrzyżynach Siemowita, syna Piasta i z jego opisu wynika, że traktowane było raczej jak coś codziennego, niż wyjątkowego, a niezwykłość całego wydarzenia polegała na tym, że jedna beczka wystarczyła dla wszystkich biesiadników. Piast tak oto mówi do swoich gości:
– Mam ci ja beczułkę [dobrze] sfermentowanego piwa, które przygotowałem na postrzyżyny jedynego syna, jakiego mam, lecz cóż znaczy taka odrobina? Wypijcie je, jeśli wola!
Goście tedy każą spokojnie Piastowi nalewać piwo, bo dobrze wiedzieli, że przez picie nie ubędzie go, lecz przybędzie. I tak ciągle miało przybywać piwa, aż napełniono nim wszystkie wypożyczone naczynia.
Później na kartach naszej historii piwo jest już obecne regularnie, ponieważ stanowiło wówczas jedną z podstawowych gałęzi przemysłu i przynosiło ogromne dochody – w dokumentach pojawiają się informacje o funkcjonujących karczmach, nadawaniu prawa warzenia piwa miastom i klasztorom, czy powstających i rozwijających się cechach piwowarów.
Król Bolesław Chrobry słynął z miłości do piwa do tego stopnia, że kronikarz Thietmar z Merseburga nadał mu nawet przydomek Tragbier, czyli piwosz, opisując jego kontakty z Niemcami. W późniejszych wiekach powstały nawet legendy o tym, że przyjmował on cesarza Ottona III podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego częstując go wyśmienitym, polskim piwem.
Średniowiecze upłynęło w Polsce pod znakiem piwa – każde większe miasto mogło się poszczycić browarem, a największe ośrodki nawet kilkudziesięcioma! Tak duża popularność zaowocowała wkrótce organizacjami zrzeszającymi piwowarów i słodowników. Nie bez powodu prawie w każdym starym mieście, w centrach współczesnych metropolii możemy znaleźć ulice Chmielne, Piwne czy Browarne, wciąż przypominające o randze tego trunku.
Warto przy okazji wspomnieć, że Czechy oraz Polska od dawna słyną z chmielu i to z naszego regionu ta piwna przyprawa zaczęła się rozprzestrzeniać – uprawę i suszenie chmielu wspomina już w 1255 dokument Henryka III Wrocławskiego. Zresztą Wrocław i pobliska Świdnica zawsze były ważnymi punktami na piwnej mapie. To tutaj istnieje najstarszy pub w Polsce i jeden z najstarszych w Europie – Piwnica Świdnicka, której historia sięga XIV wieku. Z powodu świdnickiego piwa wybuchały nawet wojny! Tak było na przełomie 1380 i 1381 roku, kiedy to zarekwirowanie transportu sławnego w owym czasie piwa świdnickiego spowodowało obłożenie całego miasta klątwą. W sprawę zamieszał się król czeski Wacław, a konflikt zakończyła dopiero interwencja papieska prawie 2 lata później!
Niedawno siedemsetne urodziny świętował też jedyny typowo polski styl piwny – piwo grodziskie o niezwykłej historii i równie niezwykłym smaku. A w Lwówku Śląskim w miejskich statutach z 1609 roku zachowała się jedna z najstarszych polskich piwnych receptur. Świat się zmieniał, a piwo wciąż pozostawało na swoim miejscu – najpierw cechy, a później coraz bardziej wyspecjalizowane szkoły kształciły kolejne pokolenia piwowarów, dzięki którym miłośnicy piwa zawsze mogli się cieszyć smakiem ulubionego trunku.
Wszyscy chyba kojarzą Żywiecką Szkołę Piwowarską, która w XIX wieku zapoczątkowała trend dzielenia się wiedzą w tym zakresie. Jednen z pierwszych w Polsce przemysłowych browarów w Żywcu wymagał wyspecjalizowanej kadry, a doświadczeni piwowarzy często przenosili się w rejon zakładu, nawet z odległych miejsc. Browary przyjmowały też uczniów i zapewniały cały tok kształcenia – od pomocnika piwowarskiego aż po najwyższy stopień arcyksiążęcego piwowara. Grono żywieckich piwowarów spotykało się codziennie w jednej izbie na początku i na zakończeniu zmiany, rozmawiając o pojawiających się problemach, ich rozwiązywaniu czy technologicznych nowinkach, co stanowiło ogromne źródło wiedzy, poparte latami pracy w zawodzie.
Obecnie znacznie łatwiej jest zostać piwowarem – wystarczy zestaw startowy dostępny w wielu wyspecjalizowanych sklepach, trochę cierpliwości i dużo dobrych chęci. Warzenie piwa w domowym zaciszu jest w naszym kraju niezwykle popularne – jak mówi Artur Kamiński – Prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych możemy mówić o ok. 100 tys. osób, które warzyły lub warzą piwo w domu w Polsce. Znacząco wyprzedzamy pod tym względem naszych południowych czy zachodnich sąsiadów, chociaż to Czechy i Niemcy bardziej kojarzą się z miłośnikami piwa. Co więcej, piwowarskie hobby wciąż dynamicznie się rozwija, czego dowodem może być choćby Festiwal Piwowarów Domowych. A z doświadczeń w domowej skali chętnie korzystają duże browary – zarówno rekrutując spośród doświadczonych piwowarów swoją kadrę, bo tacy specjaliści są na wagę złota, w tej branży doświadczenie jest ważniejsze niż dyplom, jak i poprzez wykorzystywanie receptur domowych i produkcję ich w dużej skali.
Warto pamiętać o wielu wiekach polskich piwowarskich tradycji, zwłaszcza w tak szczególnym dniu jak dziś.