Gdzie mali i duzi warzą razem

Z Magdaleną Brzezińską z Grupy Żywiec i Arturem Kamińskim z Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych rozmawiamy podczas II Festiwalu Piwowarów Domowych w Warszawie o tym, co duże browary mają do zaoferowania piwowarom domowym i na odwrót.

Co piwowarzy domowi mają do zaoferowania dużym browarom?

Magdalena Brzezińska, Grupa Żywiec: To w piwowarstwie domowym warzy się przyszłość branży piwnej. To tu kształtują się przyszłe trendy. Gdy dziś rozejrzycie się po Festiwalu, to takie piwa pewnie wkrótce zobaczycie w sklepach. Wśród piwowarów domowych widać ogromną energię i pasję do piwa! Sala wykładowa na Festiwalu pęka w szwach, bo wszyscy słuchają jak tu być lepszym, jak bardziej profesjonalnie podchodzić do swojego hobby.

Piwa bezalkoholowe, to jest trend, który przyszedł z dużych browarów do mniejszych, a piwowarzy domowi podchwycili i rozwinęli go po swojemu, eksperymentując w domu i dodając do takich piw niestandardowe dodatki.

Artur Kamiński, Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych: Nie mówiłbym o tym, co mamy do zaoferowania, tylko raczej o tym, co możemy spowodować dzięki swojej pasji. Obecnie piwowarstwo domowe jest podstawą piwowarstwa rzemieślniczego – wszystkie szalone eksperymenty mają miejsce w domach i dopiero potem te receptury są skalowane na duże gary. Dzisiejszy Festiwal pokazuje jak ogromna jest różnorodność piw domowych, to coś czego po prostu nie napijemy się na rynku.

Tak jak w startupach powstają technologie, które są potem komercjalizowane przez dużych graczy, tak w piwowarstwie domowym bije serce branży piwnej.

700_duzy_maly_browar.png

Mała skala, możliwość eksperymentowania, dodawanie niesamowitych dodatków to coś, czego zazwyczaj nie powtórzymy komercyjnie, bo tam trzeba już liczyć pieniądze. Moim zdaniem to, czego duże browary mogą się od nas nauczyć, to więcej swobody i szaleństwa. Brakuje tego na polskim rynku, bo mamy piwa ustandaryzowane, zoptymalizowane recepturowo, zbliżone do siebie. Piwowarstwo domowe pokazuje, że mogą być inne. Możemy dopasować je do każdego stylu, smaku, do każdej okazji. Do każdego tak na prawdę.

Magdalena: W pełni się zgadzam. A czy to nie jest tak, że trochę widać też inspirację z drugiej strony? Bo w zeszłym roku podczas pierwszej edycji Festiwalu nie widziałam żadnego piwa bezalkoholowego, a teraz są całe browary domowe, które prezentują tylko takie piwa.

To, czego duże browary mogą się od nas nauczyć, to więcej swobody i szaleństwa.

Artur: Produkcja piwa bezalkoholowego to trudny technicznie proces i zgadzam się, że to chyba rzeczywiście przyszło z dużych browarów, bo dzięki nim udało się zauważyć zainteresowanie konsumentów takimi trunkami. W tym roku rzeczywiście na Festiwalu jest 8 albo 9 takich piw, nie są one całkowicie pozbawione alkoholu, bo nie da się tego zrobić w domowych warunkach – fermentacja zatrzymuje się na jakimś określonym poziomie i niewiele da się z tym zrobić. Ale rzeczywiście, ten trend jest zauważalny i piwowarzy domowi próbują do niego nawiązywać.

700_festiwal_pspd.png

Czy piwowarzy domowi wyprzedzają rynek? Kreują trendy?

Magdalena: Tak jak w startupach powstają technologie, które są potem komercjalizowane przez dużych graczy, tak w piwowarstwie domowym bije serce branży piwnej. Jest tu kreatywność i odwaga, bo piwowarzy domowi mogą robić co chcą, warzą w małej skali i mogą eksperymentować do woli. Tak naprawdę ich jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia i dostępność surowców. A my się temu wszystkiemu bacznie przyglądamy i szukamy inspiracji dla siebie :)

Artur: Moim zdaniem to jest pewna synergia – tak jak zaczęliśmy mówić o piwach bezalkoholowych, to jest trend, który przyszedł z dużych browarów do mniejszych, a piwowarzy domowi podchwycili i rozwinęli go po swojemu, eksperymentując w domu i dodając do takich piw niestandardowe dodatki. A to z kolei może znów wpływać na browary komercyjne. Nie ma takiego rozgraniczenia my-oni – jest współpraca, podpatrywanie siebie wzajemnie, uczenie się od siebie czegoś za każdym razem. Na pewno kreacja, nowość, jest większa po stronie piwowarstwa domowego, ale z kolei duże browary pokazują nam, że trzeba przykładać dużą wagę do stałości, jakości, powtarzalności receptur, co w piwowarstwie domowym nie funkcjonuje jeszcze tak doskonale.

Mamy poczucie, że nie odpowiadamy na rewolucję piwną jako duży browar, tylko ją współtworzyliśmy, że jesteśmy jej częścią. Pierwsze piwo domowe Koźlak Dubeltowy Janka Krysiaka zostało uwarzone na dużą skalę w Cieszynie jako nagroda za zwycięstwo w Konkursie Piw Domowych na Festiwalu Birofilia w Żywcu w 2009.

700_450_konkurs_piw_pracowniczych_krzysztof_kalamarz.png

Co piwowarstwo domowe zyskuje na współpracy z dużymi browarami?

Artur: Promocję! Piwowara domowego cieszy, że może on umieścić swój podpis na etykiecie, pokazać swoje nazwisko, wyjść ze skali 20 litrów na 30 000 litrów. Liczy się to, że promuje swoje hobby, pokazuje się na zewnątrz i pośrednio zaraża dzięki temu piwowarską pasją nowe osoby.

Magdalena: To widać po tym jak Browar Zamkowy Cieszyn zaczynał w Polsce współpracę z piwowarami domowymi, a teraz sporo browarów rzemieślniczych także idzie w tym kierunku. Jest sporo różnych konkursów, nie chcę powiedzieć konkurencyjnych, ale alternatywnych dla Mistrzostw Polski Piwowarów Domowych.

Grupa Żywiec organizuje od lat swój wewnętrzny konkurs piwowarski. Wybieramy tych spośród nas, którzy warzą najlepsze piwa w domu – sędziowie PSPD oceniają piwa podczas tego konkursu, a później najlepsze z nich warzone jest w Browarze Zamkowym w Cieszynie i trafia na rynek. Liczy się pasja i kreatywność, a swoje piwo na półce sklepowej ma szansę, dzięki zwycięstwie w konkursie, zobaczyć każdy pracownik, który warzy piwo w domu – niezależnie czy na co dzień jest finansistą czy informatykiem. Mamy też wśród swoich pracowników członków PSPD.

700_grand_champion.png

Informatyk, który w pracy warzy piwo – to możliwe!

Taką szansę dostają pracownicy Grupy Żywiec w odbywającym się raz do roku Konkursie Piw Pracowniczych.
Czytaj dalej

Faktem jest też, że nasi piwowarzy, którzy eksperymentują z nowymi stylami, też warzą piwo w domu, w takim sensie, że nie robi się tego od razu na dużej warzelni, bo recepturę trzeba najpierw przecież przetestować w mniejszej skali.

Pierwszy i każdy kolejny Grand Champion był warzony w Cieszynie, więc rola tego browaru jest kluczowa w kontekście współpracy z piwowarami. Opowiedzcie o tym więcej.

Magdalena: Dla Browaru Zamkowego Cieszyn współpraca z piwowarami domowymi to na początku było zderzenie z nową rzeczywistością, bo nagle przed doświadczonymi piwowarami, przyzwyczajonymi do określonych metod pracy, postawiliśmy trudne zadanie. Grand Champion to było piwo, które wybieraliśmy podczas Festiwalu Birofilia w czerwcu, a na początku grudnia musiało ono być gotowe na sklepową premierę. To było wyzwanie, bo przed zakończeniem konkursu nie było wiadomo, co będziemy warzyć, a wiadomo było, że jest na to tylko pół roku, a style w każdej kolejnej edycji stawały się coraz bardziej wymagające. To było ciekawe doświadczenie i fajna przygoda, wystarczyło chcieć się słuchać i rozumieć wzajemnie. Cieszyn stał się wówczas kolebką innowacji, bo co roku było nowe piwo, co roku w innym stylu.

Mamy poczucie, że nie odpowiadamy na rewolucję piwną jako duży browar, tylko ją współtworzyliśmy, że jesteśmy jej częścią. Pierwsze piwo domowe Koźlak Dubeltowy Janka Krysiaka zostało uwarzone na dużą skalę w Cieszynie jako nagroda za zwycięstwo w Konkursie Piw Domowych na Festiwalu Birofilia w Żywcu w 2009. Potem powstały pierwsze warki nowofalowe Pinty, więc poniekąd uczestniczymy w rewolucji piwnej od początku. Wszyscy razem w Cieszynie uczyliśmy się, co nowego i fajnego można zrobić we współpracy.

700_koźlak_dubeltowy.png

Artur: 10 lat temu, gdy zaczynaliśmy organizować Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych jako kontynuatora ruchu piwowarstwa domowego w Polsce, Browar Zamkowy w Cieszynie przyjął nas jako pierwszy z otwartymi rękami. Poza Grupą Żywiec nikt z dużych graczy nie był zainteresowany współpracą z piwowarami domowymi na większą skalę. Grupa Żywiec inwestuje swój czas i pieniądze nie tylko w promocję piw powstających we współpracy z piwowarami domowymi, ale także w rozwój swoich umiejętności.

Dominik Szczodrym gdy zaczynaliśmy współpracę z Cieszynem, był już bardzo doświadczonym piwowarem, ale uważam, że od piwowarów domowych też się bardzo dużo nauczył, tak ja my mnóstwo nauczyliśmy się od niego, choćby spokoju, planowania czy przełożenia domowej receptury na dużą skalę. I to jest super, że uczymy się od siebie nawzajem!

Dziękujemy za rozmowę!