Piwowarstwo uczy cierpliwości
Z Janem Krysiakiem, jednym z założycieli PSPD i prezesem Śląskiego Oddziału Terenowego rozmawiamy o pierwszym Grand Championie, uwarzonym w Browarze Zamkowym Cieszyn w 2009 roku i którego reedycja uświetni tegoroczną Cieszyńską Jesień Piwną.
Marzeniem każdego piwowara domowego jest zobaczyć swoje piwo na półce sklepowej, aby jak najwięcej fanów piwa mogło go spróbować. Już blisko dekadę temu to marzenie spełniło się Janowi Krysiakowi. Jego piwo w stylu dopplebock okazało się najlepsze w Konkursie Piwo Domowych podczas Festiwalu Birofilia 2009. Bracki Koźlak Dubeltowy według receptury Jana Krysiaka to było pierwsze piwo domowe, które w uznaniu kunsztu piwowara w nagrodę zostało uwarzone na większą skalę w Browarze Zamkowym Cieszyn i wprowadzone do ogólnopolskiej sprzedaży przez Grupę Żywiec.
Jak zaczęła się ta historia?
W 2009 roku mój doppelbock, czyli koźlak dubeltowy, zdaniem sędziów okazał się najlepszym spośród 134 piw zgłoszonych w 6 kategoriach do Konkursu Piw Domowych podczas Festiwalu Birofilia. Wtedy udało się sięgnąć po najważniejszą nagrodę i tytuł Grand Championa. Zresztą już dwa lata wcześniej zająłem drugie miejsce w kategorii Koźlak podczas konkursu w Żywcu, często warzę takie piwa, bo to jeden z moich ulubionych stylów. Gdy odbywał się Festiwal Birofilia i tamtejszy Konkurs Piw Domowych, to brałem w nim udział co roku. Teraz sam organizuję Międzynarodowy Konkurs Piw Domowych w Chorzowie, teraz była już jego piąta edycja i zawsze jedną z kategorii jest tam w jednym roku koźlak, a w kolejnym koźlak dubeltowy i tak na zmianę.
Piwo sprzedało się w rekordowym tempie – wystarczyło 15 sekund i nie zostało ani jedno!
Moje piwo było pierwszym warzonym w Browarze Zamkowym w Cieszynie – wprawdzie wcześniej także był wybierany Grand Champion, ale to dopiero od 2009 roku piwo wygrywające konkurs było dostępne w sklepach na terenie całego kraju. Łącznie przygotowane były wtedy 3 warki, w sumie około 330 hektolitrów, czyli naprawdę sporo jak na owe czasy.
Jak wyglądała premiera?
Pamiętam, że moje piwo było sprzedawane miedzy innymi w sklepach nieistniejącej już sieci delikatesów Alma, a jego premiera miała miejsce 6 grudnia, w niedzielę, o godzinie 12:00. Kierownicza Almy w Katowicach bardzo się zdziwiła, że w jej sklepie na premierę tego piwa czeka kolejka chętnych. Jacek Łapiniecki, który prowadził ten projekt, rozmawiał z nią wcześniej o tym, że może zamówić 2 palety, ale ona stwierdziła, że w ogóle go nie chce, bo u niej piwo nie schodzi. Stanęło na tym, że w sklepie pojawiło się 7 kartonów po 24 butelki każdy. Piwo sprzedało się w rekordowym tempie – wystarczyło 15 sekund i nie zostało ani jedno! Żona i ja staliśmy na początku, chcieliśmy wziąć 4 czy 5 skrzynek, ale musieliśmy zadowolić się tylko jedną i jeszcze potem podzieliłem się nią z kolegami, którzy nie dostali nic. Później to piwo było już dostępne, ale w pierwszej chwili naprawdę stanowiło deficytowy towar.
Można powiedzieć, że ten mój koźlak dubeltowy to było pierwsze piwo kraftowe dostępne dla szerokiej klienteli, a nie tylko dla piwowarów domowych, jeszcze przed początkiem piwnej rewolucji w Polsce
A jak to wyglądało teraz, po kilku latach przerwy?
Fajnie, że po 9 latach ten Cieszyński Koźlak Dubeltowy wraca na sklepowe półki. Ja to doceniam. Dominik Szczodry, piwowar z Browaru Zamkowego w Cieszynie, miał jeszcze notatki z poprzedniego warzenia, więc bazowaliśmy oczywiście na tamtej recepturze sprzed lat, wprowadzając jedynie bardzo drobne poprawki i uzupełnienia, żeby piwo wyszło w tym roku jeszcze lepsze. Szczerze mówiąc jeszcze nawet go nie próbowałem, chociaż przecież jest już uwarzone. Jeżeli będzie tylko takie jak to pierwsze, to już jest dobrze, a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsze.
Będzie Pan obecny podczas tegorocznej, powtórnej premiery swojego piwa?
Czekam na Cieszyńską Jesień Piwną i ponowną premierę mojego doppelbocka. Będę obecny na wydarzeniu obsługując stoisko Śląskiego Oddziału PSPD i prowadząc pokazy warzenia piwa, więc każdy kto będzie chciał może przyjść, przywitać się, skosztować piw warzonych w domach przez pasjonatów i porozmawiać ze mną o piwie.
Ma Pan wrażenie, że zapoczątkował polską, piwną rewolucję?
Można powiedzieć, że ten mój koźlak dubeltowy to było pierwsze piwo kraftowe dostępne dla szerokiej klienteli, a nie tylko dla piwowarów domowych, jeszcze przed początkiem piwnej rewolucji w Polsce. A teraz tyle jest tych piw do wyboru… Chociaż nawet teraz doppelbocków jest mało, koźlaków jest trochę więcej, ale to dość rzadko spotykane style. Inna jest teraz moda, królują IPY, APY, AIPY, a ja jestem tradycjonalistą…
Warzę zawsze w sezonie, czyli od jesieni do wiosny, bo latem piwo się pije a nie warzy. Jest za ciepło dla drożdży, pojawiają się muszki, jest zawsze możliwość zakażenia piwa, trudniej utrzymać rygor i higienę.
Po co sięga pan najchętniej przy sklepowej półce?
Kupuję czasem piwa, które mnie zainteresują w sklepie, żeby spróbować, ale jako piwowar domowy mam tak duże doświadczenie, że właściwie mogę uwarzyć każde piwo jakie tylko zechcę. Z tym że nie każde piwo w ilości 20 litrów byłoby do wypicia w domu… Są takie piwa, które można spróbować raz czy drugi i to w zupełności wystarcza. Ja na co dzień wybieram klasykę, czyli portery bałtyckie, piwo marcowe, munich dunkel, jasne lekkie takie jak czeska desitka, koźlaki, czy koźlaki dubeltowe, a podstawa to dobry pils bohemski czy niemiecki – takie piwa bardziej mi odpowiadają. W tej chwili mam trochę większy browar – na raz mogę warzyć do 60 litrów, średnia warka u mnie to zazwyczaj 55 litrów, więc warzę troszkę mniej niż wcześniej. Czasem 3 razy w tygodniu, a potem 2 miesiące przerwy, albo 3, kiedy nie robię nic. W każdym razie warzę zawsze w sezonie, czyli od jesieni do wiosny, bo latem piwo się pije a nie warzy. Jest za ciepło dla drożdży, pojawiają się muszki, jest zawsze możliwość zakażenia piwa, trudniej utrzymać rygor i higienę. A zimą jednak mniej tego wszystkiego w powietrzu lata…
Co chciałby Pan doradzić początkującym piwowarom?
Piwowarstwo uczy cierpliwości. Zawsze powtarzam młodym piwowarom, że żeby się napić dobrego piwa, to trzeba uwarzyć kilka warek z rzędu w ten sposób, żeby mieć zapas i żeby piwo czekało na mnie, a nie ja na piwo. Są tacy, którzy uwarzą warkę, codziennie próbują butelkę, a jak piwo dojrzeje, to już nie ma co próbować :)