Cała prawda o kaloriach w piwie

Sięgając po piwo zazwyczaj nie myślimy o jego wpływie na nasze zdrowie i sylwetkę. Jednak wraz ze wzrostem naszej świadomości dietetycznej rośnie również zapotrzebowanie na informacje o kaloryczności piwa.

Piwo składa się z wody, słodu, zazwyczaj powstającego z jęczmienia oraz chmielu nadającemu mu aromatyczny charakter. To podstawa, od której oczywiście są wyjątki, bo w piwnym świecie nic nie jest proste i oczywiste. Ale pozostając w temacie składu – w procesie fermentacji brzeczki powstającej z wymienionych surowców i prowadzonej przez wyselekcjonowane szczepy drożdży w piwie pojawia się  alkohol oraz dwutlenek węgla. Zawartość alkoholu w piwie (z wyjątkiem piw bezalkoholowych, które zgodnie z polskim prawem mogą zawierać od 0,0% do 0,5% obj.) może się wahać zwykle od 0,5% do 12%, w zależności od stylu i wykorzystanego przepisu. Większość piw mieści się w przedziale 4% do 6%.

Alkohol, w tym ten zawarty w piwie, jest często nazywany pustymi kaloriami, głównie przez fakt, że kalorie zawarte w płynach nie powodują poczucia sytości i łatwo możemy przesadzić z ich ilością, a dodatkowo alkohol pozbawiony jest wartości odżywczych, które związane są z pokarmem i pozwalają utrzymać nasz organizm przy życiu. Innymi słowy możemy żyć bardzo dobrze nie pijąc alkoholu, ale sam alkohol nie będzie w stanie utrzymać nas przy życiu. Należy również pamiętać, że alkohol wzmaga głód i jednocześnie obniża zdolność mózgu do odbioru bodźców przesyłanych z żołądka, dodatkowo chmiel zawarty w piwie wzmaga wydzielanie soków żołądkowych, więc czujemy „ssanie” w żołądku. Z tego powodu w dość krótkim czasie wprowadzamy do organizmu znacznie więcej kalorii niż zazwyczaj i dopiero z perspektywy czasu czujemy, że zjedliśmy za dużo a nasze wybory żywieniowe były złe, bo często sięgamy wówczas po produkty tłuste, słone lub słodkie. Dodatkowo picie piwa wiąże się z konkretnymi rytuałami – często towarzyszą mu długie nasiadówki, spotkania w gronie przyjaciół albo grill, więc jedzenia zazwyczaj i tak jest aż nadto, a nasze osłabione zdolności poznawcze oraz sygnały płynące z ciała powodują, że chcąc nie chcąc się objadamy. Dlatego właśnie piwo obwiniane jest o powstawanie tzw. mięśnia piwnego. A otyłość ta ma tyle wspólnego z piwem, co każdy inny produkt spożywczy.

Gushing i piwne granaty

Pełni ekscytacji otwieracie butelkę piwa z nadzieją na upragnione orzeźwienie, a tu zamiast radości z picia czeka was mniej lub bardziej gwałtowny wyrzut piany. Co właściwie się...
Czytaj dalej

Prawie wszystko co konsumujemy, poza czystą wodą, ma kalorie. Dla naszego organizmu nie ma większego znaczenia czy wypijemy piwo czy słodzoną herbatę albo gazowany napój. Jeśli w naszej diecie nie ma nadwyżki kalorii, to nie będziemy tyć. Warto jednak przyjrzeć się temu trochę dokładniej – pół litra jasnego piwa to około 200-300 kcal, czyli tyle co średniej wielkości kotlet w panierce. Dla każdego jest oczywiste, że jeśli do swojej aktualnej diety poza spożywanymi posiłkami dołoży kilka dodatkowych kotletów w tygodniu, to prawdopodobnie się przytyje. Jednak takie samo założenie w przypadku piwa wcale nie jest oczywistością. Żeby móc bezkarnie pić piwo i nie tyć nasza dieta musi zachowywać równowagę w kalorycznym bilansie – tyle ile przyjmujemy, tyle powinniśmy zużywać i nie ma większego znaczenia czy w tym celu zrezygnujemy z deseru czy z auta przesiądziemy się na rower. 

Poza tym istnieje również ciekawa alternatywa dla osób preferujących bardziej dietetyczne produkty – piwa bezalkoholowe, które zawierają nawet o połowę mniej kalorii ponieważ pozbawione zostały swojego najbardziej kalorycznego elementu składowego – alkoholu. Na taką opcję łatwiej będzie się zdecydować ludziom lubiącym zdrowy tryb życia, uprawiającym sporty czy też dbającym o linię.

I na koniec dobra wiadomość – jeśli na co dzień dba się o swój organizm, zbilansowaną dietę i aktywność fizyczną, to umiarkowane ilości piwa nie powinny wpłynąć negatywnie ani na wygląd, ani na zdrowie. Bo to nie piwo powoduje tycie, a wszystkie decyzje żywieniowe, jakie podejmujemy.