Piwne mity – piwny brzuch

Dlaczego powstaje mięsień piwny? Czy piwo faktycznie jest przyczyną otyłości brzusznej? Odpowiedź na te pytania nie jest jednoznaczna, i tak i nie.

Warto na początku przyjrzeć się trzem kluczowym aspektom związanym z tym zagadnieniem – kaloryczności piwa, jego wpływowi na organizm oraz powodom powstawania otyłości. Zacznijmy od ostatniego – jest to nad wyraz skomplikowany temat, a dietetycy wyróżniają ponad 100 rożnych czynników powodujących odkładanie się tkanki tłuszczowej, jednak sprowadzając temat do najbardziej podstawowych aspektów – główny powód powstawania otyłości to nadmiar kalorii przyjmowanych wraz z pożywieniem przez dłuższy okres czasu. W tym miejscu przechodzimy do kaloryczności piwa – wartość ta waha się dość znacząco w zależności od stylu, jednak dla najpopularniejszego lagera bez dodatków oscyluje w granicach 40-60 kcal w 100 gramach, co oznacza około 200-300 kcal w półlitrowej porcji. Są to wartości zbliżone do soków owocowych czy mleka, które w przeciwieństwie do piwa nie są postrzegane jako tuczące.

Warto zauważyć, że każde piwo to dodatkowe kalorie, jakie dostarczamy organizmowi. W przeciwieństwie do posiłków, które są niezbędnym elementem, bo pokrywają zapotrzebowanie organizmu na substancje odżywcze piwo zawsze jest tylko dodatkiem. Oznacza to dodatkowy zastrzyk energii na poziomie kilkuset kalorii. W praktyce oznacza to, że butelka piwa to ekwiwalent dodatkowego posiłku. Możemy przeliczyć jedno piwo dziennie jako 7 dodatkowych kotletów zjadanych w tygodniu! A że regularna aktywność fizyczna i rozsądne podejście do odżywiania to w naszym społeczeństwie dopiero rodząca się reguła, więc mamy gotowy przepis na kłopoty z wagą.

Czy jednak od piwa rośnie brzuch? Nie do końca. Brzuch rośnie ze względu na niewłaściwe wybory żywieniowe i brak aktywności fizycznej. W przypadku mężczyzn miejscem najbardziej lubianym przez tłuszcz jest właśnie brzuch. Dlatego to zwykle panowie mają tzw. mięsień piwny. U kobiet nadmierna tkanka rozkłada się bardziej równomiernie, więc dodatkowe kilogramy nie powodują tak znaczących dysproporcji sylwetki i nie są aż tak widoczne na pierwszy rzut oka. Niestety o ile nadmiar kilogramów zgromadzić jest łatwo, o tyle pozbycie się tkanki tłuszczowej z brzucha jest zazwyczaj bardzo trudne, dlatego tak wielu panów zmaga się z tego rodzaju otyłością.

Głównym powodem wpływającym na powstanie mitu piwnego brzucha jest tryb życia niektórych piwoszy. Jeśli dostarczając organizmowi dodatkowych kalorii w formie piwa większość czasu spędza się w pozycji siedzącej, zajadając przy okazji niezdrowe przekąski, to po prostu nie sposób nie przytyć. Jednak wina za taki stan rzeczy nie powinna spaść na piwo. Nadprogramowe kalorie lubią się sumować, a efekt tego jest widoczny dość szybko. Należy jednak podkreślić, że piwo nie tuczy bardziej niż inne produkty. Za to już sam alkohol jest wysokokaloryczny, a przy okazji zawarty w piwie chmiel wpływa na wydzielanie soków żołądkowych przez co wzmaga apetyt. Oznacza to, że pijąc jemy więcej, dodatkowo rozsądek i silna wola ma utrudnione zadanie, bo procenty wpływają negatywnie na nasze mechanizmy kontroli. Patowa sytuacja, zwłaszcza jeśli dodamy do tego modele zachowania związane z piciem, które powodują, że rzadko kończy się tylko na jednym piwie.

Na szczęście nie wszystko stracone. Nawet osoby ceniące sobie smak piwa mogą wypracować zachowania niwelujące nadwyżkę kaloryczną pochodzącą z piwnych degustacji. Najprościej można to uzyskać uwzględniając butelkę czy dwie piwa w swoim jadłospisie i równoważąc jego konsumpcję w jakiś sposób – może to być spacer lub trening na siłowni albo rezygnacja z deseru danego dnia. Innym sposobem jest zapewnienie sobie zdrowszych przekąsek przygotowanych zawczasu, które towarzyszą piciu lub ograniczenie ilości piwa przyjmowanej na raz – jeśli nie mamy chipsów w domu, to nie sięgniemy po nie pijąc piwo, podobnie z ilością, gdy mamy w domu dwa piwa, to raczej nie wybierzemy się wieczorem do sklepu po kolejne, bo zwyczajnie nie będzie się nam chciało.

Kolejną alternatywą dla piwoszy dbających o sylwetkę i dobrą kondycję jest piwo bezalkoholowe, które jest aż o 1/3 mniej kaloryczne niż tradycyjny wariant, a dodatkowo świetnie nawadnia i pozwala zachować trzeźwy umysł w każdej sytuacji. Co więcej, piwa bezalkoholowe są również zdrowsze od wielu napojów zarówno gazowanych jak i owocowych, które bardzo często są sztucznie dosładzane.

Na koniec mamy więc dobrą wiadomość dla wszystkich miłośników złotego trunku piwo – aby uniknąć powstania mięśnia piwnego wcale nie trzeba rezygnować z piwa! Wystarczy spożywać je w umiarkowanych ilościach i korzystać również z bezalkoholowych wersji. A przede wszystkim prowadzić aktywny tryb życia. Zwłaszcza ten ostatni element jest kluczowy dla zapobiegania otyłości brzusznej ;D

Piwne mity: chrzczone piwo

Jeśli kiedyś mieliście wrażenie, że w pubie zaserwowano Wam piwo o lurowatym, wodnistym smaku, to możecie być pewni, że to nie lokal rozcieńczył trunek. To wina kiepskiego...
Czytaj dalej