Piwne mity: chrzczone piwo
Jeśli kiedyś mieliście wrażenie, że w pubie zaserwowano Wam piwo o lurowatym, wodnistym smaku, to możecie być pewni, że to nie lokal rozcieńczył trunek. To wina kiepskiego piwa lub obsługa nie zna się na swoim fachu. Chrzczenie piwa w lokalach to mit.
Co pewien czas pojawia się kolejna teoria spiskowa dotycząca oszukiwania konsumentów w pubach i barach. Zazwyczaj ma to miejsce podczas letnich miesięcy, gdy częściej sięgamy po orzeźwiające piwo poza domem. Niektórzy zaczynają się wtedy zastanawiać, dlaczego w niektórych lokalach piwo smakuje inaczej niż to, do którego przywykli kupując ten sam produkt, ale w butelce. Czy aby przypadkiem nieciekawy posmak i brak wyrazistych nut smakowych nie oznacza, że barman przyłożył rękę do oszustwa? A może za kontuarem ukryta jest specjalna maszyneria, która wprowadza wodę do podawanego z nalewaka piwa i rozcieńcza trunek?
Odpowiedź na powyższe pytania jest prosta i brzmi krótko: nie.
Dolewanie wody do piwa serwowanego z wprost z kegu jest po prostu fizycznie niemożliwe. Nie da się jej wprowadzić do będącej pod dużym ciśnieniem beczki. To po prostu niewykonalne. Nie jest też tak, że browary już na poziomie produkcji wlewają inne piwo do butelek, a inne do beczek. Piwo w obu opakowaniach jest to samo, natomiast różnica w cenie wynika z czystej ekonomicznej kalkulacji. Koszt przewozu, produkcji i dystrybucji butelek czy puszek jest większy niż w przypadku beczki, jednak właściciel pubu musi utrzymać przestrzeń, do której można przyjść ze znajomymi i zatrudnić osoby, które nas tam obsłużą, stąd zazwyczaj koszt piwa w pubie jest wyższy niż trunku wypijanego w domowym zaciszu.
Skoro nie browar, to może obsługa coś miesza przy barze?
To jednak również nie miałoby większego sensu ekonomicznego. Taki pub być może przez krótki czas byłoby w stanie więcej zarobić, jednak w dłuższej perspektywie czasowej klienci przestaliby tam przychodzić. Kto chciałby pić niesmaczne, rozcieńczone piwo? Nikt przy zdrowych zmysłach! Dlatego lokal musiałby się zamknąć prędzej czy później. Dodatkowo w dobie Internetu tajemnica wynalezienia niezwykłego piwnego rozcieńczacza nie utrzymałaby się zbyt długo. Już dawno cały świat by usłyszał o czymś takim.
Skąd zatem wyczuwalna przez niektórych różnica w smaku między piwem z butelki czy puszki, a piwem z beczki?
Cała tajemnica tkwi w sposobie podawania trunku, jakości obsługi oraz warunkach przechowywania. Jeśli są one niewłaściwe, cały smak może zostać zniszczony.
Piwo jest delikatnym napojem, wrażliwym na zmiany temperatur i warunki sanitarne. Wystarczy nieodpowiednio wyczyścić przewody doprowadzające je z kega do nalewaka, by zepsuć całą pracę piwowara. W niezbyt starannie wyczyszczonych rurkach i kranikach potrafią mnożyć się bakterie octowe i mlekowe, które zmieniają smak piwa. Dlatego zawsze należy pierwszą porcję piwa z beczki wylać, by nie ryzykować przedostania się zanieczyszczeń do serwowanego napoju. Taka praktyka pozwala również pozbyć się pozostałości po piwie z poprzedniej beczki.
Odpowiednie praktyki dotyczące warunków sanitarnych odnoszą się także do szkła, w którym podawane jest piwo. Wystarczy, że szklanka będzie stała do góry dnem na niezbyt czystej ścierce, a nieodpowiedni zapach i smak poczuje osoba z niej pijąca. Dlatego szkło przed podaniem należy opłukać silnym strumieniem wody. Jej pozostałości nie rozcieńczą bynajmniej piwa, za to usuną dodatkowo wszelkie pozostałości po detergentach oraz pozwolą czuć smak i zapach piwa.
Kolejnym czynnikiem, które może zmienić jakość piwa podawanego z nalewaka, jest temperatura. Mitem jest przekonanie, że piwo powinno być podawane lodowate. Zbyt schłodzone piwo wcale nie jest smaczne, bo nasze zmysły nie są w stanie odbierać wszystkich bodźców w bardzo niskich temperaturach. Nie we wszystkich lokalach przestrzegane są odpowiednie warunki przechowywania, co powoduje zaniżenie wartości smakowych. Związki chemiczne odpowiedzialne za smak stają się wyczuwalne dla człowieka dopiero w wyższej temperaturze. Dobrze wyszkolony barman powinien wiedzieć, że lagery i pilsy można podawać chłodne, ale nie lodowate, natomiast ciemne czy bardziej aromatyczne style powinny być pite w nieco wyższej temperaturze.
Wszystkie powyższe niedopatrzenia i błędy mogą wpłynąć na jakość piwa serwowanego z beczki, ale na pewno nie świadczą o tym, że w danym lokalu piwo jest chrzczone. Oczywiście nawet odpowiednia temperatura i właściwe warunki sanitarne nie sprawią, że słabe piwo stanie się wyborne. Dlatego kiepska jakość piwa z beczki może wynikać po prostu z kiepskich walorów smakowych samego trunku. Kiedy zatem podczas kolejnego wypadu do pubu stwierdzicie, że serwują tam jakieś dziwne piwo, po prostu zmieńcie piwo, lokal lub obie rzeczy naraz :)