Co łączy piwo i czarownice?
Czy kociołek, zioła, w tym gorzki chmiel i kot nie kojarzą się z piwowarstwem? Czy możliwe, że w średniowieczu to czarownice warzyły piwo?
W ostatnim czasie świat piwowarów podbija opowieść o związkach czarownic z piwowarstwem. Rozpowszechnił ją amerykański pisarz Alan Eams, znany jako Indiana Jones Browarnictwa. Zachodnie i wyspiarskie wiedźmy, nieco różniły się od naszych słowiańskich szeptunek, czy znachorek. Tam czarownice przedstawiane są jako samotne, wyklęte, starsze kobiety, w czarnych szatach, szpiczastych kapeluszach, z ogromnym kociołkiem do warzenia eliksirów, z miotłą i czarnym jak noc kotem za pazuchą. Czyż ogromny kociołek – kadź warzelna – nie jest domeną piwowarów? W dawnych wiekach czarny, rudy czy pręgowany kot bywał niezbędny, szczególnie w spichlerzach ze słodem, gdzie dawniej zboże przechowywane było w marnych warunkach, nie tak jak ma to miejsce dzisiaj. Myszy i szczury były wówczas częstymi gośćmi spichrzów oraz słodowni i nic tak nie pomagało w walce ze szkodnikami, jak łowny kot.
Do późnego średniowiecza tworzenie piwa było domeną kobiet i zakonników w klasztorach, chociaż Ci drudzy zajmowali się wytwarzaniem także mocniejszych trunków. Jak wiadomo piwo od wieków warzy się ze słodu, wody, drożdży z dodatkiem przypraw. Aktualnie jest to przede wszystkim chmiel, jednak w zamierzchłych czasach dodawano do piwa różne zioła i dodatki smakowe mające poprawić jakość i trwałość piwa – taka mieszanka o różnym składzie zwana była gruitem. Piwo z dodatkiem chmielu zostało spopularyzowane w Anglii dopiero w XVI w., w Niemczech w 1516 ogłoszone zostało Bawarskie Prawo Czystości, które regulowało aromatyzowanie piwa tylko i wyłącznie chmielem. Dzięki zastosowaniu tych pierwszych norm dotyczących produkcji żywności, jakość piwa znacznie się poprawiła na terenach, gdzie obowiązywało Reinheitsgebot i stopniowo jego założenia były zaadaptowane przez sąsiednie kraje, a później przez całą Europę.
Przedtem w średniowieczu dodawano różne zioła i eksperymentowano zarówno z ich ilością jak i gatunkami. Wiadomo, że wszystko, co kojarzy się z ziołami i lecznictwem, w tamtym czasie mogło być również wiązane z czarami. A czy zamiana kilku prostych składników w wyśmienity napitek nie jest procesem magicznym? Nikt wtedy nie wiedział o fermentacji, nie rozumiano dlaczego i w jaki sposób powstaje piwo, dlatego przypisywano to praktykom magicznym, boginiom i przeróżnym istotom, które w służbie człowiekowi lub zupełnie mu na złość odpowiedzialne były za zjawiska rządzące światem.
W średniowieczu piwo było jednym z najpopularniejszych napojów, uważane za zdrowsze od wody, dlatego w każdej wiosce był jeden lub kilku piwowarów. Trunek tworzyły różne osoby, głównie kobiety, głównie na własne potrzeby, w ciepłych i zacisznych kątach chat. W antyku i wczesnym średniowieczu wierzono, że piwo jest typowo domeną kobiecą, każda gospodyni piekła swój chleb i warzyła swój trunek. Dodawała do tego swoją sprawdzoną mieszankę ziół, możliwe, że ich receptury przekazywane były nawet z pokolenia na pokolenie.
Zmieniło się to w około XII-XIII wieku, gdy w Europie zaczęły rozprzestrzeniać się i uzyskiwać ogromne wpływy klasztory. Pojawili się męscy piwowarzy oferujący bogatsze w smaku i lepsze piwo, przyprawiane wyselekcjonowanymi odmianami ziół i chmielu. Małe wioski przekształcały się w miasta, zaczęły powstawać przydrożne wyszynki, gospody i karczmy. Piwa trzeba było produkować coraz więcej, kobiety znane ze swojego kunsztu piwowarskiego zaczęły oferować swoje produkty nie tylko miejscowym, ale także przyjezdnym. Piwo, które nie było zużywane w domu można było zacząć sprzedawać, im lepsze było tym bardziej się wzbogacały. W tym momencie zaczął się problem – zauważono ogromny wpływ tych kobiet na lokalną społeczność. Były bardzo poważane, zazwyczaj miały więcej wiedzy na temat natury, ziół i roślin niż przeciętni mieszkańcy, szybko się wzbogacały. Do tego często były bardziej niezależne, ze względu na wdowieństwo, czy brak męża ze względu na swój koszmarny wygląd. Możliwe, że zbierały się w pierwsze swoiste stowarzyszenia i koła gospodyń wiejskich, gdzie ustalały ceny za trunek oraz obszary działalności. Zaczynały być niebezpieczne.
Na początku XV wieku zaczęły powstawać gildie browarników, złożonych głównie z mężczyzn. Narodziły się ogromne na tamte czasy „komercyjne” browary, tworzone przy klasztorach, dworach i zamkach. Piwo sprzedawano głównie przy klasztorach i w karczmach. Ludzie coraz częściej podróżowali do miasta, gdzie na dziedzińcach odbywały się ogromne targi. W tłumie gawiedzi swoje piwo sprzedawały tam także kobiety. Jak je rozpoznawano? Ponoć miały na głowie specyficzne kapelusze – musiały być wysokie, żeby łatwo je było zobaczyć w tłumie. Stąd jeden z najbardziej popularnych atrybutów wiedźmy – czarny, szpiczasty kapelusz z dużym rondem. Mężczyźni w gildiach odprowadzali od swojej działalności podatki – kobiety nie, zarówno jeśli chodzi o sprzedaż piwa, jak i usługi znachorskie czy położnicze.
Szacuje się, że około 60% osób, które zostały skazane na śmierć na przełomie XV i XVI w. związane było z branżą piwowarską i ziołolecznictwem. Czy możliwe, że domowi piwowarzy, którymi często były „wiedzące” kobiety zajmujące się ziołami, były czynnikiem napędowym szaleńczej pogoni za czarownicami? Wydaje się, że atrybuty związane z ówczesnym piwowarstwem oddają sporo prawdy temu stwierdzeniu, czy inkwizytorzy szukali właśnie tych kobiet, czy zwyczajnie obraz piwowarki pasował do wyimaginowanego wizerunku wiedźmy?
Z wyglądem czarownicy wiąże się kilka głównych atrybutów, pierwszym jest już wspomniany wcześniej kapelusz. Z kociołkiem chyba nie ma problemu, według niektórych teorii to wczesna wersja współczesnej kadzi warzelnej lub otwartego fermentora. Kot także się przydawał – polował na myszy, które harcowały w pomieszczeniu z ziarnem lub słodem. Dlaczego czarny? Może dlatego, że najczęściej polował w nocy, gdy świat jest czarno- szary, więc i rude futerko wydaje się ciemne. Czarne szaty to prawdopodobnie już późniejszy dodatek, możliwe też, że ubranie było zwyczajnie brudne. Jeszcze miotła, jak wiadomo czarownice na nich latają, jednak od zawsze były kobiecym atrybutem symbolizującym uporządkowanie rodzinnego obejścia i dbałość o dom.
Na Wyspach Brytyjskich i w Nowym Świecie kobiety, które sprzedawały piwo wystawiały miotłę przed obejście, symbol tak się spopularyzował, że w końcu zawisł nad drzwiami domów piwowarów, pod kątem 90 stopni. Miotła z daleka wyglądała jakby sama unosiła się nad ziemią. Nad wrotami i kadziami umieszczano też gwiazdę piwowarską. Dwa trójkąty splecione ze sobą tworzyły sześcioramienną gwiazdę. Miała stanowić amulet przedstawiający żywioły: wodę, powietrze i ogień oraz 3 podstawowe składniki piwa lub 3 procesy: kiełkowanie, scukrzanie i fermentację. Po raz pierwszy użyli go Sumerowie, w trakcie średniowiecza nabrał znaczenia jako symbol alchemiczny, który uznawano za atrybut wiedźmy.
Czy uznanie wpływowych kobiet za czarownice nie było mężczyznom na rękę? Browarnictwo było przecież kwitnącym biznesem, przynoszącym ogromne dochody. Prawdopodobnie cała teoria Alana Eamsa, popularna zwłaszcza w Ameryce i na Wyspach Brytyjskich, to właśnie kształtujący się piwny mit, jest jednak bardzo ciekawa i uwzględnia ogromną część browarniczej historii, dają do myślenia, i napędzając wyobraźnię. Zawsze można ją uznać za znakomitą ciekawostkę – idealną do dyskusji przy piwie ;)