Piwo Dyniowe czyli Pumpkin Ale
Amerykańska kultura wkracza śmiało na polskie podwórka. O ile Halloween, którego najważniejszym symbolem jest dynia, przyjęło się całkiem nieźle, o tyle z warzywnym piwem sprawa nie jest taka prosta…
W Polsce ten styl ma bardzo krótką historię – po raz pierwszy pojawił się na sklepowych półkach dopiero w 2012 roku wywołując niemałe zamieszanie i znaczący rozłam wśród miłośników piwa. Część birofilów sięgnęła chętnie po kolejną nowość, inni nie chcieli w ogóle słyszeć o połączeniu piwa i warzywa.
Jednak Stanach Zjednoczonych, pumpkin ale jest tak stare, jak sam kraj, ponieważ pierwotnie osadnicy nie mając surowców do produkcji tradycyjnego piwa korzystali z tego, co było wokół nich w nowym kraju, a dyni mieli pod dostatkiem. W ten sposób powstał dyniowy napój orzeźwiający o niskiej zawartości alkoholu, powstający w procesie fermentacji. Jednak takie piwo dyniowe szybko przeszło do historii, ponieważ wraz z poprawą warunków bytowych i kolonizacją pojawiły się uprawy i wkrótce Amerykanie woleli sięgać po bardziej tradycyjne piwo.
Jednak dynia pozostała w Amerykańskiej kulturze ważnym elementem – jedną z pamiątek po dawnych, trudnych czasach jest Święto Dziękczynienia, celebrujące wdzięczność za to, co się ma, obchodzone pod koniec listopada, kiedy jest dużo dyni do dyspozycji. Więc jedną z tradycyjnych potraw, które uświetniają tę uroczystości, poza pieczonym indykiem, którego wszyscy kojarzą z hollywoodzkich filmów, jest pumpkin pie, czyli ciasto dyniowe. Dość mdła i nieokreślona w smaku dynia nabiera w nim charakteru dzięki użyciu mieszanki przypraw korzennych o intensywnym smaku i aromacie. W skład mieszanki wchodzą zazwyczaj goździki, cynamon, imbir i gałka muszkatołowa w zmiennych proporcjach, czasem pojawiają się też inne dodatki, np. ziele angielskie, kardamon czy pieprz. Dyniowe żniwa przypadające na początek października pozostawiały dużo czasu na przygotowanie trunku ze świeżego surowca.
Jednak dynia to nie tylko jeden z symboli Święta Dziękczynienia, ale także, a może nawet przede wszystkim, jedna z głównych ozdób podczas Halloween. Rynkowe prawa są nieubłagane, więc zaczęto przesuwać moment warzenia tego piwa tak, by było gotowe nie pod koniec, lecz na początku listopada. Wtedy jednak pojawił się problem z dostępnością surowca, ponieważ dynie jednak nie chciały dojrzewać wcześniej, więc piwowarzy w USA zazwyczaj sięgają po… puszkę! Zazwyczaj korzystają oni obecnie z zakonserwowanych dyń z poprzedniego roku w postaci kostki dyniowej w zalewie z puszki lub musu dyniowego, a nie świeżych warzyw. Na szczęście o walorach tego piwa dodatek dyni świadczy w mniejszym stopniu niż użyte przyprawy, więc to małe oszustwo w minimalnym zakresie wpływa na smak i aromat trunku.
Zresztą świeża dynia stanowi dość trudny składnik podczas produkcji piwa, ponieważ powoduje problemy z filtracją i znacząco wydłuża ten proces, a pozyskiwanie cukrów zawartych w dyniowym miąższu ma niską wydajność i w niewielkim stopniu wpływają one na ekstrakt brzeczki nastawnej, za który tradycyjnie odpowiada przede wszystkim słód. Jedną z największych zalet dodawania dyni do piwa jest jej wpływ na kolor piwa – miąższ dyni przydaje głębi i bursztynowego blasku trunkowi, więc kolor pumpkin ale jest znacznie bogatszy i piękniejszy niż w wypadku zwykłych, codziennych piw.
Mimo tych wątpliwości i trudności nie powinniśmy jednak skreślać piwa dyniowego ze swojego repertuaru zarówno w piwowarstwie domowym, jak i podczas zakupów przy sklepowej półce. Stany Zjednoczone to kolebka piwnej rewolucji, więc warto zapoznać się z ich kulturą piwną, choćby w tak egzotycznej dla nas odmianie jak pumpkin ale. Dynie są popularne też u nas, a wykorzystanie ich w piwowarstwie to dodatkowy sposób, by cieszyć się jesiennym bogactwem smaków i aromatów natury.