Czy piwo bezalkoholowe jest bez alkoholu?
Coraz więcej browarów sprzedaje bezalkoholową wersję swoich produktów. Jeśli jednak przyjrzeć się etykiecie, można zauważyć, że na sporej części z nich znajduje się informacja o maksymalnej zawartości alkoholu 0,5%.
Zacznijmy od początku. Napojem alkoholowym w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości jest „produkt przeznaczony do spożycia zawierający alkohol etylowy pochodzenia rolniczego w stężeniu przekraczającym 0,5% objętościowych alkoholu”. Zatem wszystkie piwa o niższej zawartości alkoholu są uznawane za bezalkoholowe. Wydaje się to nieco sprzeczne z logiką, ale przy głębszej analizie jest to całkiem rozsądne podejście. Przede wszystkim dlatego, że wiele naturalnych pokarmów zawiera podobną ilość alkoholu. Wystarczy zjeść średniej wielkości banana, a dostarczymy sobie taką samą dawkę alkoholu, co wypijając jedno piwo bezalkoholowe. W świeżo wyciśniętym soku z pomarańczy znajdziemy jeszcze więcej alkoholu, bo około 0,7%, a odpowiednio przyrządzone mięso może zawierać aż 1,28% alkoholu1.
Dodatkowo piwem bezalkoholowym, nawet tym zawierającym 0,5% alkoholu, nie da się wprowadzić w stan upojenia. Niezależnie od tego, ile butelek się wypije. Jest to po prostu fizycznie niemożliwe, bo rozkład alkoholu przez wątrobę następuje szybciej niż jego przyswajanie w przewodzie pokarmowym. To dlatego wiele krajów uznaje tak niskie stężenie alkoholu za nieistotne i nie wymaga nawet informowania o nim na etykiecie (np. Nowa Zelandia). Należy jednak zaznaczyć, że żadna dawka alkoholu nie może być uznana za bezpieczną, zwłaszcza dla osób które rezygnują z niego ze względu na stan zdrowa, a także kobiet ciężarnych i karmiących.
Nawet nikła zawartość alkoholu w piwie bezalkoholowym może jednak niektóre osoby zniechęcić do kupienia takiego produktu. Są jednak i piwa całkowicie pozbawione alkoholu (0,0%). Ich sposób produkcji jest bardzo podobny do tradycyjnych piw, dlatego smak piwa bez procentów trudno jest odróżnić od alkoholowego. I choć wydawać by się mogło, że całkowite usunięcie alkoholu powinno ułatwić produkcję, nie do końca tak jest. By takie piwo nadal smakowało jak piwo, trzeba udoskonalać recepturę i opracować taki sposób pozbycia się alkoholu, by nie miał on wpływu na smak. Dodatkowo do całkowitej dealkoholizacji piwa potrzebne są dość kosztowne i skomplikowane linie produkcyjne, stanowi więc odo domenę dużych browarów, nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
W procesie produkcji piwa alkoholu pozbywa się na dwa główne sposoby – biologicznie i fizycznie. W pierwszym wypadku za efekt końcowy odpowiadają drożdże, które prowadzą fermentację w taki sposób i w takich warunkach, żeby alkoholu powstawało w tym procesie jak najmniej – zazwyczaj stosowana jest fermentacja zimna, przerywana lub specjalne szczepy drożdży, które po prostu wytwarzają minimalne ilości alkoholu. Metody fizyczne są bardziej skomplikowane, ale to one potrafią zapewnić produkcję piwa całkowicie pozbawionego alkoholu. Najprostszą metodą dealkoholizacji jest podgrzanie. Ze względu na to, że alkohol ma niższą temperaturę wrzenia, szybciej wyparowuje – tak w uproszczeniu wygląda destylacja, jednak w wypadku piwa bezalkoholowego jej celem nie jest zwiększenie mocy trunku, a wręcz przeciwnie jej obniżenie. Jednak w wyniku takiego procesu piwo zatraca swoje walory smakowe i aromat, dlatego naukowcy poszukiwali skuteczniejszych metod. Efektami tych poszukiwań jest destylacja próżniowa, która wymaga podgrzewania trunku do znacznie niższej temperatury, dzięki czemu smak nie zostaje zmieniony lub odwrócona osmoza, w której stosuje się membrany nieprzepuszczalne dla alkoholu. Jak widać doprowadzenie zawartości alkoholu do poziomu 0,0% przy zachowaniu smaku piwa, to już wyższy stopień wtajemniczenia. Ale jak widać na sklepowych półkach, jest to możliwe.
—
Źródło danych: Journal of Analytical Toxicology, „Estimates of Ethanol Exposure in Children from Food not Labeled as Alcohol-Containing”