Piwne mity: zielone piwo
Żaden Irlandczyk nie napiłby się zielonego piwa, bo Dzień Św. Patryka świętuje się pijąc dzban św. Patryka, czyli litr whiskey. Dla tych, którzy nie mają takiej mocnej głowy pozostaje piwo, lecz nie chodzi o farbowane wynalazki lecz tradycyjnego stouta.
Trudno powiedzieć skąd wzięło się zielone piwo, ale najczęściej winą za tą marketingową ściemę obarcza się Amerykanów. Świętowanie irlandzkiego święta przez imigrantów w USA ma bardzo długie tradycje, a to ze względu na świetną zabawę. Początkowo było bardziej kameralne, lecz od wielu lat obchody są coraz bardziej huczne i przede wszystkim publiczne, nie tylko w pubach, lecz też na ulicach – festyny, parady i korowody w największych amerykańskich miastach oraz widowiskowa akcja „global greening” powodują, że Dzień św. Patryka znalazł swoje stałe miejsce wśród światowych świąt. Teraz cały świat wita wiosnę na zielono i każdy chce być Irlandczykiem!
Najciekawszym elementem obchodów Dnia św. Patryka są organizowane na całym świecie akcje „farbowania” obiektów użyteczności publicznej, ikon architektury i cudów przyrody na zielono. Zazwyczaj wykorzystuje się w tym celu światło, np. w Polsce co roku fasada Pałacu Kultury staje się zielona, jednak Amerykanie lubią rozmach, więc zdarzały się np. akcje farbowania na zielono rzek w tym dniu, dotyczy to m. in. Chicago River czy Wodospadu Niagara. A skoro ktoś wpadł już na pomysł dodania barwnika do wody, to co mogło stanąć na przeszkodzie, by dosypać go także do piwa. Pewnie okazało się, że zielone piwo to doskonałe uzupełnienie i dodatek do zielonych strojów noszonych tradycyjnie w tym dniu…
Warto jednak wiedzieć, że w piwowarstwie spotyka się określenie „zielone piwo”, jednak nie ma ono wiele wspólnego z kolorem, a raczej technologią produkcji i występuje ono w dwóch sytuacjach. Mianem zielonego piwa określa się przede wszystkim piwo młode – w czasie fermentacji, podobnie jak w wypadku owoców oznacza to ni mniej ni więcej tylko, że piwo potrzebuje czasu by zyskać właściwy smak i aromat – czyli dojrzeć.
W drugim wypadku „zielone piwo” to trunek, w którym wykorzystano świeży chmiel prosto z krzaka. W związku z tym, że chmielowe szyszki łatwo ulegają starzeniu w browarach stosuje się chmiel suszony, a współcześnie zazwyczaj także poddawany dalszej obróbce – prasowaniu i granulowaniu, żeby łatwiej było go transportować i przechowywać. Proces takiej obróbki chmielowych szyszek nie wpływa negatywnie na wartość chmielu i odczucia smakowe, jest więc stosowany powszechnie. Jednak czasem piwowarzy domowi oraz browary sięgają po świeży chmiel, zazwyczaj tuż po chmielnych żniwach pod koniec lata. Aby uzyskać odpowiednią goryczkę należy wówczas podczas warzenia dodać naprawdę dużo zielonych szyszek, co powodować może delikatny, zielonkawy odcień trunku oraz lekko trawiaste posmaki. Jednak pomiędzy takim zielonym piwem, a tym, które próbuje się u nas promować jako irlandzki specjał jest ogromna różnica. Nie dajcie się więc nabrać!
Teraz, gdy już wiecie jak to jest z tym zielonym piwem, nie pozostaje nam nic innego jak życzyć Wam, tak jak Irlandczycy sobie nawzajem szczęśliwego Dnia świętego Patryka!