Mariusz Bystryk o piwie i piwowarstwie
Mariusz Bystryk, autor receptury Cieszyńskiego Rye Wine, którego premiera odbyła się 6 grudnia, laureat nagrody specjalnej podczas konkursu Grand Champion 2017, opowiada nam o swojej piwnej pasji, 8 latach warzenia w domu i swoich ulubionych piwach.
Jest Pan zawodowo związany z piwem czy przygoda w Browarze Zamkowym w Cieszynie była czymś wyjątkowym w Pana karierze?
Nie, nie, zupełnie nie. Warzę dość długo, ale wręcz bronię się przed przejściem na zawodowstwo. Chcę, żeby piwo zostało moim hobby, żeby to sprawiało mi po prostu przyjemność i żeby nie czuć żadnego ciśnienia, że coś muszę zrobić. Jak chcę, to warzę.
Jak długo zatem się zajmuje się Pan piwowarstwem?
Warzę od 2010 roku, czyli 8 lat, mam na koncie około 220 warek. Wcześniej warzyłem dużo częściej, bo to wszystko było nowe i ekscytujące, wysyłałem też dużo piw na konkursy, w tej chwili to już mniej, tak średnio 2 razy w miesiącu. Warzę głównie dla siebie, bardzo różne piwa, zarówno ciemne, jak i jasne, górnej i dolnej fermentacji. W ogóle stąd się wzięło to całe moje warzenie, że przestało mi smakować to, co było dostępne na rynku. Wychodzę z założenia, że jak coś chcesz zrobić dobrze, to zrób to sam. A że lubię gotować, przygotowywać dla siebie jedzenie, to jak się dowiedziałem, że piwo można sobie samemu w domu zrobić, to postanowiłem spróbować.
A ulubione piwo? Co lubi Pan pić?
Tak na prawdę nie mam zdefiniowanego ulubionego stylu ani takiego, którego nie lubię – najbardziej lubię to piwo, które właśnie w danym momencie piję, pod warunkiem, że jest solidnie i szczerze wykonane. Najważniejsze jest, że ktoś włożył w to serce i udało mu się dane piwo. W momencie, kiedy ja je piję, to jest moje ulubione :) Jeśli jednak miałbym coś wybrać, to lubię piwa mocne, takie które można sobie sączyć wieczorami.
Korzysta Pan z piwnej rewolucji? Kupuje piwo w sklepie?
Szczerze powiedziawszy to bardzo rzadko kupuję piwo, z tego względu, że robię je sam. Piwna rewolucja to fakt, cały jej wybuch to duże wydarzenie, które mniej więcej pokrywa się z tym, jak ja zacząłem warzyć. Bardzo dobrze, że coś takiego się dzieje, bo to zapewnia dużą różnorodność – nie wszyscy muszą być tacy jak ja, że warzą piwko w domu, a jednak chcieliby się napić czegoś dobrego i dzięki piwnej rewolucji mają taką szansę. Lubię jeździć na festiwale, gdzie można się poduczyć, podszkolić, a przede wszystkim popróbować w jednym miejscu piw z bardzo wielu browarów. A tak na co dzień to raczej bazuję na swoich, tylko od czasu do czasu jak wychodzę do pubu ze znajomymi, to idę to takiego, gdzie są piwa kraftowe i tam sobie coś popijam.
Jako doświadczony piwowar i laureat jednej z ważniejszych nagród co doradziły pan początkującym?
Moim zdaniem początkujący piwowarzy już są zwycięzcami, bo sami zaczęli robić piwo. To jest już właściwie sukces sam w sobie. Mogę tylko powiedzieć, że powinni tą pasję rozwijać i się w tym doskonalić, ja mogę ich tylko do tego zachęcać. Moim zdaniem warto wysyłać swoje piwa na konkursy, bo to jest niezła nauka i też nieraz strzał krytyki, który trzeba przyjąć i wyciągnąć z niego wnioski. No i cóż, mogę im życzyć powodzenia, niech to dalej robią i zajmują się piwem, jeśli tylko ich to cieszy.
A z takich rad praktycznych, to moim zdaniem najważniejszy w całym procesie robienia piwa jest dobór drożdży. Na to trzeba szczególnie zwracać uwagę, bo wszystkie inne składniki są porównywalne na rynku, w miarę dobrej jakości i nie ma problemu z ich dostępnością, a z drożdżami nieraz bywa inaczej. Ważne jest, żeby przede wszystkim stosować drożdże płynne, świeże, dobrej jakości, z pewnego źródła, a jeżeli się tego piwu nie zapewni, to choćby się dokonało naprawdę cudów, to nie będzie ono dobre.