Historia Warszawy piwem pisana

Na terenie Polski piwo było znane od wieków, w Warszawie już w XV istniała ulica Piwna, a piwowarzy otrzymywali od króla specjalne przywileje. Później było już tylko ciekawiej! Oto historia stolicy oglądana przez pryzmat piwa!

Aby zachować kronikarską dokładność opowieść rozpocząć należy od początku, czyli od najstarszych historycznie potwierdzonych danych dotyczących piwa w Warszawie. Są to archiwalne zapisy dotyczące istnienia ulicy Piwnej pochodzące z XV wieku – w owym czasie rzemieślnicy jednej profesji zajmowali zazwyczaj jedną ulicę, widać to nawet na współczesnych mapach wielu miast o długiej historii. Tak było też z piwowarami i szynkarniami, które znalazły swoje miejsce w Starej Warszawie. Nie mniej ważne są przywileje nadane w 1551 przez króla Zygmunta Augusta wybitnym warszawskim piwowarom Negelinowi i Ulrychowi w uznaniu za ich wkład w doskonalenie procesu produkcji piwa.

W ciągu następnych dziesięcioleci nastąpił gwałtowny rozwój stołecznego piwowarstwa – lokalni piwowarzy czerpali wzorce z importowanych trunków. W połowie XVIII wieku produkowane w podwarszawskim majątku Obory, należącym do Hieronima Hrabiego Wielkoposliego majątkach piwo nie ustępowało podobno swojemu importowanemu, brytyjskiemu odpowiednikowi.

Bezpośrednim przyczynkiem dla znaczącego rozwoju branży (podobnie zresztą jak wielu innych), było wprowadzenie w 1823 roku wysokich opłat celnych na importowane trunki i żywność. Wszystko w miarę możliwości miało być produkowane na miejscu. Zyskały na tym lokalne browary pozbawione konkurencji, a jednocześnie mające dostęp do znaczącego rynku wewnętrznego i klientów oczekujących określonych produktów.

Na arenie warszawskiego piwowarstwa pojawiają się wtedy najważniejsze nazwiska znane w XIX i XX wieku – to ludzie, który w pełni wykorzystają możliwości płynące ze zmiany browarnictwa z rzemiosła w przemysł. Jan Bogumił Kazimirus zasłyną z produkcji klarownego, wyjątkowo smacznego porteru, a jego nazwisko stało się gwarancją jakości i jedną z pierwszych piwnych „marek”. Herman Jung w 1848 roku kupił pierwszy własny browar, a pod koniec XIX wieku był największym producentem piwa w Królestwie Polskim. Karol Machlejd jako pierwszy w Warszawie zainwestował w linię do mechanicznego napełniania butelek piwem. Błażej Haberbusch, Konstanty Schiele i Karol Klawe zawiązali spółkę, która miała odcisnąć największy ślad w piwnej historii stolicy.

Historii browarów Haberbusch i Schiele (Klawe opuścił spółkę po 20 latach spłacony przez partnerów oszałamiającą kwotą 280 000 rubli) warto poświęcić więcej uwagi, ponieważ ich dziedzictwo przetrwało do czasów współczesnych. To właśnie tej firmie zawdzięczamy jeden z elementów, które na stałe wrosły w miejski krajobraz – browar sponsorował bowiem w Warszawie ogródki piwne, w których sprzedawano produkowane przez nią trunki, m.in. istniejące do dziś piwo Królewskie. Aż do II wojny światowej firma się rozwijała wchłaniając mniejsze browary (w tym. m. in. browar Junga oraz Michlejdy).

Wojenne zniszczenia nie ominęły piwowarstwa. Browary należące do spółki Haberbusch i Schiele znacjonalizowano w 1946 roku, a zniszczenia po wojnie szacowane były na około 70%. Jednak zapadła decyzja o odbudowie i już w 1954 roku na Woli ponownie ruszyła produkcja  – warszawski browar wraz z zakładami w Ciechanowie, Ciechomicach i Wyszkowie stworzyły w 1968 roku Warszawskie Zakłady Piwowarskie, które produkowały lokalne piwo w czasach PRLu.

Piwo występowało wówczas powszechnie w polskim krajobrazie, głównie za sprawą budek z piwem. W Warszawie na początku lat 60. XX wieku było ich 327, w kolejnych dekadach ta liczba stopniowo się zmniejszała, a w latach 80 zniknęły ostatnie budki traktowane już wówczas jako relikt przeszłości. Jednak ich rola była bardzo duża – to właśnie pod budkami z piwem spotykali się koledzy i sąsiedzi, tworzyły się lokalne społeczności, zawiązywały się przyjaźnie, rozmawiano o polityce i codziennych sprawach…

Nie sposób wyobrazić sobie piwnej historii Warszawy bez wspomnienia eksplozji piwnej kultury w latach 90. To właśnie wtedy powstały pierwsze warszawskie kluby takie jak Harenda, a zagłębiem zabawy przy piwie stały się Pola Mokotowskie. Elegancki Bolek, w którym lało się wtedy z kranów piwo EB czy Zielona Gęś zlokalizowane na obrzeżach parku, i co może ważniejsze w pobliżu Szkoły Głównej Handlowej i Politechniki Warszawskiej stały się mekką studentów. Był to początek komercjalizacji branży piwowarskiej w Polsce.

Również warszawskie browarnictwo po upadku komunizmu nie zostało w tyle – zakłady zostały sprywatyzowane. Przejęły je spółdzielnie pracownicze. I aż do początków drugiego millenium w centrum największego polskiego miasta powstawało lokalne piwo, co stanowi nie lada ewenement, bo zazwyczaj tak duże zakłady produkcyjne przenoszone są na obrzeża metropolii ze względów logistycznych. W tym wypadku ostatecznie też tak się stało, jednak miało to miejsce w 2005, kiedy to Browary Warszawskie zostały ostatecznie zlikwidowane, a produkcję piwa Królewskiego przeniesiono do pobliskiej Warki.

Na tym piwna historia miasta się jednak nie kończy, a raczej zaczyna na nowo… Nieustannie powstają piwne miejsca – co rusz otwierają się nowe puby, bary i piwiarnie, przybywa również miejsc oferujących piwa lokalne, rzemieślnicze i nietypowe. Warszawa stała się mekką birofilów, ponieważ wybór jest tu największy w Polsce zarówno jeśli chodzi lokale, jak i o dostępne piwa. To także tutaj od kilku lat na Miejskim Stadionie Legii Warszawa odbywa się Warszawski Festiwal Piwa. Zatem w stołecznej kronice na pewno jeszcze wiele razy pojawią się piwne zapiski!