Warszawa z uśmiechem na twarzy
Warszawa od średniowiecza związana jest z piwem - trudno wyobrazić sobie centrum stolicy bez takich ulic jak Piwna, czy Chmielna. Można śmiało powiedzieć, że historia Warszawy jest piwem pisana!
I to trwa nadal – wystarczy w słoneczny dzień przejść się nad Wisłę, by się o tym przekonać ;) W wypadku niektórych marek te związki są wyjątkowo mocne… Zapytaliśmy o to Piotra Ruszkowskiego, Creative Directora Warszawskiego Good Looking Studio, odpowiedzialnego za Królewskie murale, o wpływ na miejską przestrzeń, Warszawę, jej piwną historię i samych Warszawiaków, a także o to jak murale oddziałują na stolicę i jej mieszkańców, a także o to czy wielkopowierzchniowa reklama może stać się dziełem sztuki, które się lubi, bo budzi sentyment i odświeża wspomnienia.
W Warszawie pojawiły się Królewskie murale – opowiedz o tym projekcie? Jaka idea przyświecała ich realizacji?
Naszym założeniem w tej akcji było pokazanie stolicy jej mieszkańcom – Warszawa jest specyficznym miejscem, mieszka tutaj dużo ludzi, którzy się tu nie urodzili, wynajmują mieszkania, często się przeprowadzają i mogą niewiele wiedzieć na temat dzielnicy czy najbliższego otoczenia, w którym mieszkają. Stwierdziliśmy, że pokażemy im jak wyglądała dawniej okolica, gdzie się znajdują dzielnice, w których mieszkają, czy przez które przejeżdżają. Warszawiakom, którzy się tu urodzili i jeszcze pamiętają te czasy, przypomnimy jak było dawniej, odświeżymy wspomnienia, wywołamy reminiscencję.
Naszym nadrzędnym założeniem było, żeby wykorzystywać zdjęcia z rejonu możliwie bliskiego rzeczywistej lokalizacji, gdzie się znajdą murale – oglądając mural widz tak jakby przenosi się w czasie, widzi tę samą okolicę w innej epoce.
Chcieliśmy pokazać tę dawną Warszawę na muralach, ponieważ murale miały swój okres świetności w stolicy za czasów PRL. To zresztą zgrywa się z komunikacją Królewskiego Niefiltrowanego, która uderza w te tony, ale w takim pozytywnym sensie. Nie chodzi o komunizm, kolejki do sklepów, wszystko na kartki, tylko o to że każdy gdzieś tam potrafił mieć uśmiech na twarzy i znaleźć jakieś pozytywne aspekty codzienności. Nawet w najgorszych warunkach człowiek potrafi wykrzesać z siebie jakieś fajne rzeczy. I my pokazujemy właśnie taką ulicę na muralach – tych ludzi, ich ubiory, samochody, jakie jeździły i dawne wyglądy dzielnic.
Jeszcze wrócę na chwilę do samych murali, które w czasach PRL przeżywały swoje lata świetności, strasznie dużo było ich w Warszawie, ale niestety niewiele przetrwało przez dynamiczny rozwój miasta – wiele z tych budynków, na których były murale, po prostu zniknęło, dużo zostało zabudowanych, dużo zostało ocieplonych, otynkowanych i w efekcie niewiele dawnych murali zostało. Ostatnio spacerowałem po Warszawie tropiąc te stare murale, na których coś widać, to z kilkudziesięciu zostało tyle, że można je teraz policzyć na palcach jednej ręki…
Mural to ingerencja w tkankę miejską – może zachwycać, a może złościć. To bardziej reklama czy jednak sztuka? Jak Wy, jako autorzy, do tego podchodzicie?
Zacznę od samego początku – my tutaj w Good Looking Studio, od zawsze, a istniejemy od 2008 roku, hołdujemy zasadzie, by szanować prawo i publiczną przestrzeń, słuchać plastyków, konserwatorów, ale też zwykłych ludzi, którzy będą potem oglądać nasze prace.
Mogę przy okazji powiedzieć jako ciekawostkę, że mural Królewskiego na Żoliborzu miał początkowo zawierać butelkę, ale po konsultacjach społecznych doszliśmy do wniosku, że usuniemy z projektu ten element, bo wtedy będzie on fajniej pasował do dzielnicy. Dzięki współpracy z lokalnymi działaczami społecznymi ten mural miał super oddźwięk i pojawiło się mnóstwo publikacji na jego temat.
Siłą rzeczy mural możemy stworzyć tylko na ślepych ścianach, ewentualnie takich, które mają kilka małych okienek, nie jesteśmy w stanie i nie chcemy zasłaniać ludziom okien tak, jak dzieje się to w wypadku wielkopowierzchniowych banerów. W ten sposób mural naturalnie wrasta w tkankę miejską, z założenia bardziej integruje się z tą przestrzenią, w której się znajduje, a my staramy się nawet w przypadku działań komercyjnych kierować klientów na rozwiązania nowatorskie, mniej oczywiste, żeby poza wartością reklamową miało to także wartość artystyczną, mogło stać się ciekawym elementem przestrzeni publicznej, spodobać się ludziom, którzy na co dzień przecież będą oglądać ten mural przez miesiąc, czasem 3 miesiące, a czasem i rok. Zawsze mamy to na względzie, myślimy o tym projektując – to nie jest tak, że coś gdzieś namalujemy i idziemy dalej, i nie interesuje nas co się z tym dalej dzieje.
Wróćmy do murali – jak one powstały?
Zrobiliśmy dla Królewskiego łącznie 7 murali. Dwa dotyczyły marki Królewskie i związane były z wprowadzeniem na rynek nowej, limitowanej linii opakowań inspirowanych warszawskimi dzielnicami, a oprócz tego zrobiliśmy 5 ścian w różnych dzielnicach, które pokazują ich historię i sygnowane są Królewskim Niefiltrowanym.
Na ul. Brackiej mieliśmy windę, która zwisa z krawędzi dachu na stalowych linach i jeździmy nią w górę i w dół, i z niej malujemy. To też bardzo fajnie i efektownie wygląda, zwracamy uwagę przechodniów.
Korzystaliśmy przy tym projekcie z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego, wszystkie zdjęcia wykorzystywane przez nas w tym projekcie pochodzą z ich zasobów, a nasi artyści odtworzyli je na budynkach w większej skali. Naszym nadrzędnym założeniem było, żeby wykorzystywać zdjęcia z rejonu możliwie bliskiego rzeczywistej lokalizacji, gdzie się znajdą murale – oglądając mural widz tak jakby przenosi się w czasie, widzi tę samą okolicę w innej epoce, udało nam się to wszędzie poza Powiślem. Na Targowej mamy nawet zdjęcie, które prawdopodobnie zrobione jest z okien kamienicy, którą malowaliśmy.
A jak wygląda malowanie takiego muralu? Ile to trwa? Jak długo wytrzymuje ten rodzaj sztuki w przestrzeni miejskiej?
Malowanie muralu zależy od wzoru, stopnia jego komplikacji, w tych przypadkach malowanie trwa od 5 do 6 dni i pracuje nad nim od 6 do 8 osób. Czasem mamy rusztowania na całą wysokość budynku, a np. na ul. Brackiej mieliśmy windę, która zwisa z krawędzi dachu na stalowych linach i jeździmy nią w górę i w dół, i z niej malujemy. To też bardzo fajnie i efektownie wygląda, zwracamy uwagę przechodniów.
Pięć historycznych murali „dzielnicowych” zostanie z nami do końca roku, a może nawet dłużej, bo niektóre z nich są tak dobrze przyjęte, że ludzie nie chcą, żeby one zniknęły, bo im się podobają.
Dziękujemy za rozmowę.
GDZIE MOŻNA ZNALEŹĆ KRÓLEWSKIE MURALE?
- na ul. Targowej na wysokości ul. Kijowskiej na Pradze,
- na ul. Słowackiego, niedaleko pl. Wilsona, przy Domu Handlowym Merkury na Żoliborzu
- na ul. Pięknej, naprzeciwko wejścia do niedawno rewaloryzowanej Hali Koszyki,
- na ul. Brackiej, na Domu Towarowym Braci Jabłkowskich
- przy Bibliotece Uniwersyteckiej, na narożnym budynku, więc adres to ul. Dobra, ale mural jest widoczny od strony ul. Lipowej
Źródło fotografii: Good Looking Studio.